czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział siódmy, cz.1 (11)

- Louise? - zadrżał mój brat pod wpływem wyznania.
- Harry, Louis, chłopcy... Naprawdę nie chciałam. - szlochałam, zagryzając wargę. Nie potrafiłam opanować emocji. 
Rachel, idiotko! A może... Lou idiotko!
Tęskniłam za moim dawnym życiem, za osobami, które się przez nie przewijały. Za moją rodziną, przyjaciółmi. Po prostu za moim domem. Wychowałam się w nim, mieszkałam przez długi czas. Przeszłości nie da się wymazać. Choćbyś nie wiadomo jak chciał, nie uda ci się. Za każdym z nas ciągnie się upiór przeszłości. To od nas zależy, czy on prześladuje nas, czy raczej my jego.
Ja prawie dwa lata temu pozwoliłam mojemu upiorowi zaciągnąć mnie na pobocze życia, którym rządzi kłamstwo i obłuda. Prawda ucieka z tego miejsca. Nikt nie chciałby tam być. Cierpieć co dzień, oglądając w snach obrazki. Wszystkie radosne, najlepsze. Mój mózg miał zamiar upewnić mnie w tym, że popełniłam błąd. Będę go żałowała do końca swoich dni.
- Szukaliśmy cię. - wyszeptał Niall, po czym wybiegł z pokoju, wpędzając mnie w jeszcze większe wyrzuty sumienia.
- Wyjdź. Jesteś zwykłą szm*tą, dla której nie istnieje nic oprócz jej własnej dupy. Zmieniłaś się, cholernie. Nie mamy ochoty widywać się z tobą. Myślę, że powinnaś całkowicie zniknąć. Rozważ tę opcję, skarbie. - powiedział spokojnie Harry. Swoim opanowaniem doprowadzał mnie do szału. Owszem, wypowiadając te słowa ranił mnie, ale nie krzyczał.
- Louis, jesteś wujkiem.
Płakałam. Łzy, jak grochy leciały mi po policzkach. Nienawidziłam siebie.
- Serio? - oczy Tomlinson'a zaświeciły się wspaniałym blaskiem. Delikatnie uśmiechnął się.
- Tak. Harriet ma rok. - oznajmiłam.
- Mam córkę? - krzyknął uradowany Harry. - Ale przecież lekarze mówili, że jestem bezpłodny. Boże, to przecież cud. - podbiegł do mnie próbując mnie przytulić. Odsunęłam się o krok do tyłu. Słone krople rozpaczy kapały na posadzkę. Spuściłam głowę. - To nie jest moje dziecko? W takim razie nie mamy o czym rozmawiać. Nie chcę cię więcej widzieć. Opuść mój dom, bo inaczej wezwę policję. Drogę, kochanie, pewnie dobrze znasz.
Wyszłam z willi chłopców, zabierając ze sobą wstyd i hańbę...

1 komentarz:

  1. http://thinotherwise.blogspot.com/2014/04/konkurs.html Weźmiesz udział ♥?

    OdpowiedzUsuń